The Kindeman Remedy
Sztab VVeteranów
Tytuł: The Kindeman Remedy
Producent: Troglobytes Games
Dystrybutor:
Gatunek: Ekonomiczna
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: The Kindeman Remedy
Producent: Troglobytes Games
Dystrybutor:
Gatunek: Ekonomiczna
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
The Kindeman Remedy
Gier traktujących o byciu „tym złym” jest niemało, niektóre z nich zaś niewątpliwie zaliczają się do gatunkowej klasyki, ich nazwy zaś kojarzą się jeśli nie większości z graczy, to z pewnością dużej ich części. Wystarczy przywołać serie Dungeon Keeper czy Evil Genius, nie da się jednak ukryć, iż są to produkcje dość humorystyczne, mniej czy bardziej tytułowe zło traktując w kategoriach groteski. Ale w The Kindeman Remedy jest zupełnie inaczej.
Nasz główny antybohater to klasyczny wyzuty z jakiejkolwiek moralności naukowiec, prowadzący badania na ludziach. A właściwie na więźniach, bo tylko w ich przypadku zignorowano wilczy bilet wystawiony mu przez środowisko. Nasze zadanie więc początkowo sprowadza się do produkcji medykamentów właściwych i udających je trucizn, dozowaniu im osadzonym z częstotliwością pozwalającą zachować reputację, a zarazem pozyskiwać zwłoki do swych
niecnych machinacji, a później również i żywych organizmów w wiwisekcyjnych celach.
Brzmi horrorem, i to raczej z tych poważnych, bo skupiających się na podłości i okrucieństwie ludzkiej natury a nie dziwach z kosmosu czy innego wymiaru, co w oczach niektórych może się jawić w kategoriach atutu, inni jednak spytają po prostu o grywalność, uznając, że miodność w różnych smakach zawsze smakuje równie tak samo. Nie rozstrzygając moralnego dylematu gotów jestem pogodzić wszystkie strony wskazując, że rozgrywka szybko nuży, sprowadza się ona w istocie do coraz szybszego i sprawniejszego powtarzania przez cały czas tych samych czynności.
Co gorsza, gra jest również dość „surowa” pod względem „ergonomii” – próżno liczyć na możliwość tworzenia bardziej rozwiniętego kolejkowania zadań, nie zwróci nam uwagi na krytyczne punkty, tak iż dla przykładu łatwo jest przeoczyć… konieczność asystowania przy egzekucji. Konsekwencje tego ostatniego zdarzenia zresztą wskazują na daleko posuniętą nierealistyczność omawianego tytułu, tymczasem nie da się ukryć, że produkcja wiele w ten sposób traci ze swego potencjału przerażacza.
Gry nie ratuje również oprawa. Pomijam fakt, iż w moim przypadku duży problem stwarzało uruchomienie jej w trybie pełnoekranowym (tzn. gra się uruchamiała, lecz następnie raczyła mnie stałym czarnym ekranem i trzeba było dokonywać cudów, by ją aktywować) – gdyż nie miałem okazji przetestować tej produkcji na innym sprzęcie, a niewykluczone, iż to moja konfiguracja była tu źródłem problemu – lecz nie oferuje ona niczego wyróżniającego czy atrakcyjnego na tle innych tytułów.
Motyw zła w grach nie musi być humorystyczny, jak w przykładach wskazywanych na początku. Ot, choćby taki Beholder pomimo nieco „rozrywkowego wizażu” skrywał w sobie dość orwellowską głębię. Niestety The Kindeman Remedy pozostawił mnie głównie z giercmańską zgagą…
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/en/game/the_kindeman_remedy
Autor: Klemens
Nasz główny antybohater to klasyczny wyzuty z jakiejkolwiek moralności naukowiec, prowadzący badania na ludziach. A właściwie na więźniach, bo tylko w ich przypadku zignorowano wilczy bilet wystawiony mu przez środowisko. Nasze zadanie więc początkowo sprowadza się do produkcji medykamentów właściwych i udających je trucizn, dozowaniu im osadzonym z częstotliwością pozwalającą zachować reputację, a zarazem pozyskiwać zwłoki do swych
Brzmi horrorem, i to raczej z tych poważnych, bo skupiających się na podłości i okrucieństwie ludzkiej natury a nie dziwach z kosmosu czy innego wymiaru, co w oczach niektórych może się jawić w kategoriach atutu, inni jednak spytają po prostu o grywalność, uznając, że miodność w różnych smakach zawsze smakuje równie tak samo. Nie rozstrzygając moralnego dylematu gotów jestem pogodzić wszystkie strony wskazując, że rozgrywka szybko nuży, sprowadza się ona w istocie do coraz szybszego i sprawniejszego powtarzania przez cały czas tych samych czynności.
Co gorsza, gra jest również dość „surowa” pod względem „ergonomii” – próżno liczyć na możliwość tworzenia bardziej rozwiniętego kolejkowania zadań, nie zwróci nam uwagi na krytyczne punkty, tak iż dla przykładu łatwo jest przeoczyć… konieczność asystowania przy egzekucji. Konsekwencje tego ostatniego zdarzenia zresztą wskazują na daleko posuniętą nierealistyczność omawianego tytułu, tymczasem nie da się ukryć, że produkcja wiele w ten sposób traci ze swego potencjału przerażacza.
Gry nie ratuje również oprawa. Pomijam fakt, iż w moim przypadku duży problem stwarzało uruchomienie jej w trybie pełnoekranowym (tzn. gra się uruchamiała, lecz następnie raczyła mnie stałym czarnym ekranem i trzeba było dokonywać cudów, by ją aktywować) – gdyż nie miałem okazji przetestować tej produkcji na innym sprzęcie, a niewykluczone, iż to moja konfiguracja była tu źródłem problemu – lecz nie oferuje ona niczego wyróżniającego czy atrakcyjnego na tle innych tytułów.
Motyw zła w grach nie musi być humorystyczny, jak w przykładach wskazywanych na początku. Ot, choćby taki Beholder pomimo nieco „rozrywkowego wizażu” skrywał w sobie dość orwellowską głębię. Niestety The Kindeman Remedy pozostawił mnie głównie z giercmańską zgagą…
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/en/game/the_kindeman_remedy
Autor: Klemens